LIST SIÓDMY

Listy

  • List pierwszy

    [...o anatomii i fizjologii układu nerwowego...]

  • List drugi

    [….infekcja wirusem Polio i co dalej?…]

  • List trzeci

    […ZESPÓŁ POSTPOLIO (PPS) – co to jest?…]

  • List czwarty

    […rozpoznawanie Zespołu Postpolio…]

  • List piąty

    […PPS, jak z tym żyć: styl życia - dieta…]

  • List szósty

    […ruch w PPS…]

  • List siódmy

    […powietrze…]

  • List ósmy

    […próby leczenia PPS…]

  • List dziewiąty

    […leki a PPS…]

  • List dziesiąty

    […leki (c.d.), szpital, operacje - i co wtedy ?…]

  • List jedenasty

    […kinezyterapia, fizykoterapia - a PPS…]

LIST SIÓDMY

[… powietrze …]

Witaj Przyjacielu.

Temat kolejnego Listu w ramach Stylu Życia: „Powietrze”, może powinien brzmieć, Przyjacielu, inaczej. Bo jednak skupię się w nim bardziej na czynności organizmu, która jest ściśle z powietrzem związana, a nie na ekologicznych problemach atmosfery otaczającej naszą piękną, niebieską planetę Ziemię. Tą czynnością jest PROCES ODDYCHANIA. Jest on jednym z trzech najważniejszych procesów fizjologicznych organizmu (oprócz pracy układu krążenia oraz funkcjonowania układu nerwowego) przebiegających w cyklu 24-godzinnym, automatycznie, niezależnie od naszej woli, a które decydują o naszym życiu. Oczywiście możemy dowolnie zmieniać częstość i głębokość oddechów, ale w krótkim okresie czasu. Możemy wstrzymać oddech na pewien czas, lecz nie na bardzo długo, gdyż ośrodek oddechowy automatycznie wywoła ruchy oddechowe. Wbrew pozorom oddychanie to bardzo skomplikowany mechanizm. Najczęściej wiemy, że jest wdech i wydech. I tyle. A właściwie, to wcale się nad tym nie zastanawiamy i dopiero jakaś szczególna zmiana rytmu oddychania zwraca naszą uwagę. Gdy zmęczeni np. wysiłkiem fizycznym głęboko nabieramy powietrza do płuc, lub gdy mamy odczucie duszności i oddech staje się płytki, szybki.

Oddychanie jest złożonym procesem, w którym biorą udział: układ oddechowy (drogi oddechowe i płuca), mięśnie oddechowe (mięśnie międzyżebrowe, przepona), krew i układ sercowo-naczyniowy oraz ośrodki nerwowe sterujące oddychaniem. A celem jest dostarczenie odpowiedniej ilości tlenu i usunięcie zbędnej ilości dwutlenku węgla (CO2).
Jesteś, Przyjacielu, wnikliwym czytelnikiem i pewnie zapytasz skąd się bierze ten dwutlenek węgla, skoro w powietrzu wdychanym jest go tylko 0,04%, a w wydychanym aż 4%? Dlaczego to jest takie ważne? CO2 uwalnia się m. in. w procesie przemiany materii. Jego ilość we krwi kontrolują chemoreceptory, które przekazują informacje do ośrodka oddechowego znajdującego się w rdzeniu przedłużonym. Badania medyczne potwierdziły, iż raczej wzrost ilości CO2 we krwi, a nie obniżenie zawartości tlenu podrażnia ośrodek oddechowy, wymuszając określone reakcje oddechowe, a właściwy poziom CO2 we krwi tętniczej warunkuje dotlenienie tkanek oraz prawidłową pracę enzymów i narządów. Jeżeli ilość CO2 we krwi zwiększa się ponad określony poziom, wówczas reaguje ośrodek oddechowy zwiększając głębokość oddechu, aby usunąć nadmiar CO2 z organizmu. Powoduje to zarazem dostarczenie do organizmu nadmiaru tlenu i ostatecznie skutkuje zwolnieniem tempa oddechów. Tak się zwykle dzieje np. w trakcie wysiłku fizycznego, długotrwałego wysiłku umysłowego (ziewanie). Ale są również takie sytuacje, że ośrodek oddechowy tak reaguje naciskany przez struktury nerwowe wyżej położone w mózgowiu. Znasz zapewne taki stan, gdy przebywając w podwyższonej temperaturze musisz częściej oddychać. Znasz takie sytuacje emocjonalne wywołane stresem, gdy szybciej oddychasz. Organizm wówczas stara się utrzymać np. właściwą temperaturę ciała przy wymuszonej większej przemianie materii (ośrodek termoregulacji), a w drugim wypadku przygotowuje się do możliwego większego zapotrzebowania na tlen podczas reakcji na stres, zagrożenie. Impulsy z ośrodka oddechowego trafiają przez rdzeń kręgowy do komórek ruchowych rogów przednich w rdzeniu, które unerwiają mięśnie oddechowe, przeponę oraz szereg mięśni tułowia, które są aktywniejsze przy bardzo głębokim wdechu. Każde większe uszkodzenie tego unerwienia może zatrzymać pracę mięśni oddechowych i może zakończyć się nawet tragicznie. Już z samej lektury wcześniejszych Listów wiesz, że tlen jest niezbędny do życia organizmu; nasz układ ruchu potrzebuje go w procesach odżywiania włókienek mięśniowych. Bez niego mięśnie się „duszą”. A tlen może być dostarczony do organizmu głównie drogą oddechową.

Przyjacielu, ta część wstępna Listu poświęcona mechanizmowi oddychania pozwoli Ci lepiej przyswoić kolejne treści i zadawać sobie wciąż pytania – dlaczego tak jest?
Teraz Cię jednak wyprzedzę, Przyjacielu, i sam przekornie zapytam: jaki związek z tym całym PPS ma jakieś powietrze? Przecież otacza ono nas wszędzie i „od zawsze” – ono po prostu jest. Tak, ale sęk w tym, że nie zawsze oddychamy nim tak, jak potrzeba.

Pierwszy poważny problem, nawet na granicy przeżycia, wielu z nas miało właśnie z powietrzem po ostrym ataku wirusa polio na mięśnie oddechowe, które wyratowały z opresji „żelazne płuca” (dawna wersja respiratora) odciążając je, dając czas na regenerację. A teraz, kiedy powoli zdradliwe skutki przebytej infekcji pod postacią PPS dotykają ponownie mięśni biorących udział w oddychaniu – problem odżywa. Może nie tak dramatycznie, bo nie zagraża naszemu życiu gwałtownie – ale na pewno wpływa na jakość naszego bytowania, może spowodować pojawienie się wielu różnorakich powikłań rzutujących na nasz dotychczasowy „bagaż” innych schorzeń (układu krążenia, metabolizmu, schorzeń zapalnych, neurologicznych).
My, z powodu naszego schorzenia, bardzo często nie oddychamy prawidłowo: oddychamy „płyciej”, mniej efektywnie. Nie jest to spowodowane raczej (jeśli nie mamy dodatkowych obciążeń) zwężeniem w samych drogach oddechowych (dysfunkcją obturacyjną), ale raczej niemożnością silnego, efektywnego rozprężenia czynnego ścian klatki piersiowej oraz ruchu przepony (dysfunkcją restrykcyjną). Na marginesie warto dodać, że rodzaj tych dysfunkcji ujawnia proste, tanie i dostępne nawet u lekarza POZ badanie spirometryczne.

Jeśli już wirus polio „wybrał” sobie jako „obiekt” ataku unerwienie naszych mięśni oddechowych – to niestety jesteśmy narażeni, w różnym stopniu, na liczne konsekwencje naszego „płytkiego” i nieefektywnego oddechu. Wprawdzie nasz organizm nauczył się z tym żyć, przystosował sobie przez te lata mechanizmy równowagi kwasowo-zasadowej tak, że w naszym codziennym funkcjonowaniu tego nie odczuwamy. Na marginesie: u każdego człowieka niedostateczny oddech powoduje nadmierny wzrost stężenia dwutlenku węgla we krwi i w tkankach oraz skłonność do kwasicy, a zbyt forsowne oddychanie – przeciwnie – skłonność do zasadowicy i nadmiernego wzrostu stężenia tlenu we krwi i w tkankach.
Muszę w tym miejscu dodać jeszcze bardzo ważną informację. W chorobach nerwowo mięśniowych (w tej grupie jest Polio), przy dysfunkcji układu oddechowego niewskazane jest stosowanie tlenoterapii, poza sytuacjami ratującymi życie, np. przy nagłej duszności w przebiegu ciężkiej infekcji, przy reanimacji.
Wahania stężenia tlenu i dwutlenku węgla w obrębie tkanek oraz we krwi krążącej, mają kolosalny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie centralnego i obwodowego układu nerwowego, metabolizm mięśniowy, wreszcie układ krążenia w aspekcie ukrwienia wszystkich narządów oraz prawidłowej pracy serca.

Winą za niewystarczającą wentylację naszych płuc możemy obarczać nie tylko niewydolnie pracujące nasze mięśnie oddechowe, lecz też nasz tryb życia: jakże często jesteśmy niestety „aresztantami domowymi” wykonującymi zbyt małą ilość ruchu. W takiej sytuacji może i wentylacja naszych płuc jest wystarczająca, ale nie mamy już prawie żadnej „rezerwy” na wypadek niespodziewanej infekcji czy większego wysiłku (choćby i długotrwałego kaszlu).
Jeżeli nie wychodzimy zbyt często (lub wcale) z naszego mieszkania, to nie jesteśmy narażeni w takim stopniu jak inni na kontakt z wieloma antygenami chorobotwórczymi (bakteriami, wirusami) – nie bywamy w zatłoczonych autobusach, sklepach, biurach. Ktoś może powie: czy to źle? Niestety tak – z tego bowiem powodu jesteśmy „rozleniwieni immunologicznie”, a nasz układ odpornościowy nie poradzi sobie w okresie „próby” takiej jak infekcja, która może okazać się nadspodziewanie ciężka i długotrwała. Wprawdzie istnieje wiele leków wzmagających siły obronne naszego organizmu (Echinacea, Ribomunyl, szczepionki nieswoiste), lecz nie zastąpią one naturalnego stałego „treningu” immunologicznego dnia codziennego, jaki jest udziałem aktywnych, sprawnych ruchowo osób.

Co wobec tego mamy czynić? Unikać infekcji? To banał – no bo niby jak?
Jeśli możemy – musimy spotykać się z dużą liczbą osób, np.poprzez stopniowe zwiększanie częstotliwości „wypraw” do sklepu, marketu (tam nie ma schodów, barier architektonicznych), do parku, do lasu… Musimy – jednym słowem – „trenować” nasz układ immunologiczny; oczywiście z umiarem, jak zawsze.

Nie możemy też prowokować sytuacji, w której możemy zapaść na infekcję dolnych dróg oddechowych (oskrzeli, płuc), o co w sytuacji niewystarczającej wentylacji naszych dróg oddechowych nietrudno. Trzeba podkreślić wagę profilaktycznego szczepienia przeciwgrypowego oraz szczepienia przeciwpneumokokowego. A więc – jeśli możemy – musimy jak najczęściej opuszczać mieszkanie. Udawać się na dwór – na podwórko, nawet na balkon, do parku… Jeśli można – dobrze przesiąść się na ławkę i podpierając się o siedzenie zrobić kilka spokojnych, głębszych wdechów. Dobrze jest, gdy dysponujemy pojazdem i gdy my sami lub ktoś bliski wywiezie nas na pół dnia do lasu, na łąkę, nad wodę.
Przypomnę jeszcze tylko, Przyjacielu, o tzw. kąpielach powietrznych. Cóż to jest? Oddychamy również poprzez skórę i jest to ważna droga dostarczania tlenu do organizmu. Dlatego, jeżeli tylko masz możliwość, to udostępnij swojej skórze dostęp do powietrza, słońca, niech się ona nim nasyci, zaczerpnie energii promieni słonecznych.
Nie muszę podkreślać niebezpieczeństwa jakie niesie w naszym przypadku bierne i czynne palenie tytoniu – osobny temat sam w sobie: temat – rzeka…

Generalnie mówiąc – pozycja ciała długotrwale siedząca (wielu z nas cierpi z powodu bezsenności) nie jest korzystna dla prawidłowego utlenowania płuc i rozprężania pęcherzyków płucnych. Podkreślam zatem rolę okresowej poziomej pozycji ciała nawet na twardym podłożu, ułatwia to odpoczynek naszych mięśni oddechowych i odkrztuszenie zalegającej wydzieliny dróg oddechowych. Przydatne okazuje się oklepywanie klatki piersiowej, używanie inhalatora z użyciem zwykłej soli kuchennej, nawilżaczy powietrza.

Nie sposób nie wspomnieć o problemie naszego wieku: chrapaniu z bezdechami sennymi. Nakłada się to na opisane wyżej zaburzenia wentylacyjne płuc i powodować może dodatkowe ryzyko incydentów niedokrwiennych serca oraz ośrodkowego układu nerwowego. A wspominam o tym w kontekście prawidłowej higieny wypoczynku nocnego i samego snu: lepiej jest unikać pobierania leków nasennych, leków uspokajających przed snem, alkoholu – one bowiem działając depresyjnie na ośrodek oddechowy, potęgują niedotlenienie naszego organizmu (między innymi i naszych mięśni zawierających dużo mleczanów i zużywających niepotrzebnie swoje ostatnie zapasy glikogenu, cierpiących z powodu niedotlenienia). W ten sposób koło uszkadzania naszych mięśni może się zamykać.

SEN W DOBRZE PRZEWIETRZONYM POMIESZCZENIU, NA DOŚĆ TWARDYM MATERACU Z PODUSZKĄ PROFILAKTYCZNĄ NA KRĘGOSŁUP SZYJNY – BEZ LEKÓW NASENNYCH (NIE ŚPIMY W DZIEŃ!) – powinien przynieść naszemu organizmowi codzienną (conocną) regenerację.

Jak widać, POWIETRZE właściwie przez nas wykorzystane, może w znacznym stopniu poprawić nam komfort życia i zapobiec powstawaniu niepotrzebnych dodatkowych schorzeń i powikłań. Musimy przecież funkcjonować w maksymalnym komforcie życiowym, na jaki nas stać – zwłaszcza kiedy mamy tego świadomość.

Kończąc ten List zamykający cykl poświęcony STYLOWI ŻYCIA chciałbym się podzielić z Tobą, Przyjacielu, taką małą refleksją.
Zapewne widziałeś funkcjonujący zakład chemiczny. Plątanina rur, zbiorników, wydobywające się opary chemiczne. I na końcu „wisi” worek lub podstawiona jest cysterna, gdzie wpada gotowy produkt. A teraz wyobraź sobie, że każda z komórek naszego organizmu jest w porównaniu do tych zakładów olbrzymim koncernem chemicznym. Koncernem bez zapasionych dyrektorów z wysokimi gażami, bez nudzących się sekretarek, bez związków zawodowych i partii, które umieszczają tam swoich ludzi. W koncernie tym przeprowadzane są skomplikowane reakcje chemiczne, z super dokładnością i 100% czystością końcowego produktu, czyli związków chemicznych, których wzory są trudne do napisania, nie mówiąc już nawet o szybkim przeczytaniu nazwy. I to wszystko dzieje się w tej maleńkiej komórce.
Jeszcze mniejsze komórki, komórki nerwowe, tworzące wysoko wyspecjalizowane ośrodki nerwowe, prowadzą bardzo skuteczny monitoring, sterując i nadzorując wszystkie procesy dziejące się w organizmie.
Wzbudza we mnie zachwyt ten maleńki cud natury i podziw dla doskonałości Tego, który to wszystko zaplanował i „puścił do seryjnej produkcji”. I to wszystko działa poprawnie, dopóki komórki połączone w tkanki, w organy wewnętrzne, tworzące w sumie organizm ludzki – tworzące człowieka – nie zostaną rozregulowane przez chorobę czy autodestrukcyjne działania jego samego lub przez niszczący wpływ środowiska. Czy ten zachwyt, którym chcę Cię obdarzyć, można niszczyć niewłaściwym stylem życia, nawet tylko w dziedzinach jakie poruszyłem w naszych Listach?

Przyjacielu, przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia i życzę odwagi oraz konsekwencji w układaniu swojego stylu życia.

„Rysiek”

P.S.
Tak szybko zakończyłem, że nie wspomniałem nic o tematach kolejnych Listów. Wiodącym tematem będzie… – wiem, że czekasz niecierpliwie na tę chwilę – Leczenie Zespołu Post Polio !!! (wejdziemy więc już twardo w działy medycyny).
Zapowiada to ciekawą tematykę. Wspominałem o niej we wcześniejszych Listach. Tak więc, Przyjacielu – do następnego napisania. Zapraszam Cię do odwiedzania naszej strony internetowej. Jest jeszcze w budowie, ale już teraz jest co czytać. Zachęcam do zaglądania do działu Linków. Pojawiają się nowe, a z nimi najnowsze wiadomości o PPS. Oczywiście, jeżeli będziesz chciał, to przekaż dalej informacje o tej stronie.